jotka69 prowadzi tutaj blog kibica rowerowego

Penelopa z Elbląga

Czary mary - wpisów brak

  • Aktywność Chodzenie
Niedziela, 3 października 2021 | dodano: 03.10.2021

W sumie to nie chodzenie a dochodzenie. Wcięło mój bikelog, ale tylko dla odwiedzających. Ja mogę go zobaczyć, ale nikt inny. Ten krótki wpis jest próbą. Może to znak, że powinnam znów prowadzić zapiski?


Kategoria Penelopa działa

UFO

  • Sprzęt mąż
  • Aktywność Ciężary
Czwartek, 16 stycznia 2020 | dodano: 16.01.2020
Uczestnicy

Od ostatniego wpisu minął rok i miesiąc. Dokładnie! Dużo się wydarzyło, dobrego i złego. Nie będzie podsumowania roku, nie obawiajcie się. :) 
Dzieją się dziwne rzeczy. Jakiś sympatyczny Kosmita porywa mojego męża. Ostatnio codziennie. Robi jakieś dziwne abrakadabra i Marcin jest zaczarowany. Zamiast wracać z pracy prosto do domu, jeździ okrężnymi drogami z tym Kosmitą. Ostatnio podgrzewałam obiad dwa razy, bo patrząc na endomondo, miałam wrażenie, że za chwilę małżonek stanie w drzwiach. A tu ni chuchu! Kosmita zaciągnął go okrężnymi drogami kawałek i znowu dał nadzieję na powrót chłopa. Ale tylko nadzieję! Obiad podgrzewam i zerkam na endo. A tam jazda, ale nie do domu. No i wreszcie doczekałam się. Wraca zasapana męża do domu i niewinnie się uśmiecha do mnie. I jak tu go nie kochać?
Dzisiaj Kosmita zadzwonił do mnie. Wcześniej obiecywał ślubnemu memu, że jak go pogonię, to sam mu obiad podgrzeję, więc tym razem Kosmitę zapytałam, czy i dla mnie obiad podgrzeje. A ten, że i owszem, ale najpierw muszę na rower wsiąść. Ha! Wsiąść mogę, ale niech nie liczy, że zacznę pedałować! Więc zagroziłam, że jak tak na obiad ślubnego zaprasza, to niech liczy się z przejęciem wszystkich obowiązków małżeńskich. Kosmita struchlał. Nie wiem, przejęcie czyich obowiązków bardziej go przeraziło. Ale serio, to bardzo tego Kosmitę lubię. On mówi, że jestem szefową, a ja, że jedynie jestem sekretarką szefa.:) Nie wierzycie?
Rozmowa o mnie w rodzinie.
- A Asia to pracuje?
Nasza Pierwsza Żona - Nie, Asia nie pracuje.
Lena (nasza wnuczka z trzema babciami i trzema dziadkami) - Jak to?! Babcia Asia pracuje! Jest sekretarką dziadka Marcina!
Marta (moja "pasiorbica") do Marcina - To musisz ją lepiej wynagradzać!
Ja - PADŁAM!
Takie to właśnie historie sprawiają, że dzień powszedni staje się łatwiejszy do zniesienia.
P.S. Miłym akcentem było spotkanie z Marecky'm. Leży na szczęśliwym łóżku. Leżał na nim kiedyś pewien chłopak, który miał więcej szczęścia niż rozumu. Marku, wracaj do zdrowia. Jestem pewna, że szybko to nastąpi.

autor zdjęcia: Kosmita


Kategoria Penelopa czeka

Granat na mchu

  • Sprzęt mąż
  • Aktywność Taniec
Niedziela, 16 grudnia 2018 | dodano: 16.12.2018

Mikołaj nie zawsze jest święty, ale za to świetny. Właśnie miał urodziny, więc jako dobra macocha zrobiłam dla niego tort. Dla ciekawych zamieszczam przepis. 

Składniki na ciasto:
1 opakowanie mrożonego szpinaku 
2/3 szklanki oleju
1 szklanka cukru
3 jajka
2 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Składniki na krem:

500 g serka mascarpone (zimnego)
300 ml śmietanki 36%  z kartonika (zimnej)
8 łyżek cukru pudru
1 opakowanie cukru wanilinowego
1 op. śmietan-fix (nie jest konieczne)

Do nasączenia woda lub słaba herbata, sok z cytryny, cukier. Można nasączyć rozcieńczonym alkoholem.

Przygotowanie:
Szpinak mrożony rozmrozić, odcisnąć, zmiksować blenderem na jednolity mus. Piekarnik nagrzać do 180 stopni.Jaja lepiej ubijają się ciepłe, więc zawczasu należy wyjąć je z lodówki. Wbić do miski, dodać cukier i ubić na puszystą masę. Następnie ciągle ubijając wlewać cieniutkim strumieniem olej. Dodać mus ze szpinaku i zmiksować na małych obrotach miksera do połączenia się składników. Oddzielnie przesiać mąkę i wymieszać z proszkiem do pieczenia. Przesypać do ubitych jajek i krótko zmiksować na małych obrotach. Masę wylać do formy o średnicy 22 cm - dno wyłożone papierem i piec przez ok. 40 - 45 minut do suchego patyczka. Wyjąć i całkowicie ostudzić.
Serek mascarpone i śmietankę wlać do miski, dodać cukier puder i cukier wanilinowy. Ubijać przez kilka minut aż masa zwiększy objętość i będzie puszysta. Na koniec można zmiksować ze śmietan-fix.
Ciasto przekroić na 3 części. Dolną położyć na paterze lub na talerzu. Nasączyć słabą, słodką herbatą z cytryną. Ja miałam nalewkę pigwową, więc do przegotowanej wody dodałam sok z cytryny i troszkę nalewki. Wyłożyć krem mascarpone.  Położyć drugą warstwę ciasta. Ponownie nasączyć i znów nałożyć krem mascarpone. Ostatnią część kruszymy i posypujemy okruchami  górę ciasta. Ważne!  Górę ciasta (tę mniej zieloną) zostawiamy. Ciasto jest dość wilgotne, więc najłatwiej wyskrobać je łyżką z kopułki (piszę kopułka, bo ciasto wyrasta w tym kształcie). Ja zaszalałam, boki ciasta również obłożyłam kremem i posypałam okruszkami. Wierzch ciasta dekorujemy pestkami granatu.

Powiem szczerze: to była bomba kaloryczna, ale jaka pyszna!
P.S. Wracam do świątecznych przygotowań: bigos, pasztet, pierogi z kapustą i grzybami.
Smacznego.:)






Kategoria Penelopa gotuje

Naleśniki z borówkami

  • Sprzęt mąż
  • Aktywność Taniec
Poniedziałek, 5 listopada 2018 | dodano: 06.11.2018

Kiedyś poprosił mnie o przepis na te naleśniki Marek. Powiedziałam, że jeśli dam, to będę musiała go zabić. Przepis dałam, Marek żyje, a nawet robi naleśniki sam, więc chyba mogę przepis upublicznić. A co tam, jak smakują, to niech dobro idzie w świat.
Problem w tym, że zawsze naleśniki robię "na oko" i podanie przepisu sprawia problem. Można je robić na słodko i na słono, w drugim przypadku do ciasta nie dodaję cukru. Nadziewać można serem, powidłami, kapustą z grzybami, farszem do ruskich pierogów. Zawsze składam naleśnik w tzw. chusteczkę. Jeśli nadziewam nie na słodko, to czasem robię z nich krokiety: obtaczam w jajku i bułce i podsmażam. Wtedy można podać z sosem pomidorowym lub keczupem i surówką.
Ale tym razem wybrałam wersję na słodko. Takie naleśniki zrobiłam dla Marcina i znajomych na wyjazd na Hel. Marek mówi o nich "naleśniki helskie".

Składniki na ciasto:
ok. 700-800 ml mleka
1/2 kg mąki (najczęściej używam tortowej Basi, ale tym razem wzięłam luksusową Szczepanki)
3 duże jajka
szczypta soli
1/4 szklanki cukru
olejek waniliowy, cukier waniliowy lub wanilinowy (ważne, żeby pachniało wanilią)
łyżeczka proszku do pieczenia
1/3 szklanki oleju

Składniki na farsz:
0,5 kg sera białego półtłustego
śmietana kwaśna 18% duży kubek
ok. 30 dag. borówki amerykańskiej (świetnie przechowują się jako mrożonka)
cukier wg uznania, ja daję ok. 1/2 szklanki


Przygotowanie:
Jajka miksuję z mlekiem i dodaję po trochu mąkę, cukier, zapach, sól. Kiedy uzyskuję konsystencję śmietany, dodaję olej. Jeśli w trakcie smażenia uznam, że ciasto jest zbyt gęste lub zbyt suche, dolewam odpowiednio albo mleka albo oleju. Smażenie zaczynam od rozgrzania patelni, musi być gorąca, ale nie aż tak, żeby naleśnik od razu się spiekł. Delikatnie natłuszczam, ok. 1 łyżeczką oleju, nawet ciut mniej. Później nie dolewam już oleju, smażą się dzięki olejowi w cieście. Takie naleśniki nie dadzą się przewrócić przez podrzucanie. Podważam delikatnie i przewracam na drugą stronę. Są lekko przypieczone, ale nie mogą być jak wiór. Muszą być elastyczne, nie łamać się i nie dziurawić w trakcie zawijania. Z takiej ilości składników wychodzi mi ok. 20 sztuk. Smażę na patelni o średnicy 28 cm, jedna porcja ciasta to niecała chochla.
Twaróg rozgniatam w misce, dodaję cukier i ok. 2/3 śmietany. Wsypuję borówki, jeśli mrożone, to nie czekam na rozmrożenie. Nakładam porcję i zawijam w chusteczkę. Przed podaniem podsmażam i na talerzu dekoruję śmietaną. Jeśli borówki są świeże, to można przyozdobić każdy naleśnik borówką. Czasem wystarczy odrobina brązowego cukru, kolorowa posypka dekoracyjna. Ja przyozdobiłam konfiturą z pigwy, ale konfitura z borówki też była przepyszna. Latem robiłam nadzienie z twarogu i truskawek. Mniam.







Kategoria Penelopa gotuje

Śmiejący się domek

Piątek, 19 października 2018 | dodano: 19.10.2018

Poranny spacer z psem, wyjście na pocztę, zakupy i odbiór przesyłki z paczkomatu zmęczyły mnie. Zasapana dotarłam do domu. Miałam ochotę walnąć się na tapczan, ale nawet nie zdążyłam zdjąć butów, kiedy przypomniałam sobie, że mam do sfotografowania domek na Bosmańskiej. Wciąż zapominaliśmy o tym, a z dnia na dzień liści ubywało. To ostatni dzwonek na zrobienie zdjęcia na okładkę książki. Zabrałam aparat i pokicałam do parku. Przez konary drzew słońce puszczało do mnie zajączki. Światło pięknie zagrało, nic tylko robić zdjęcia! Przeszłam Park Kajki, Ogród Różany, skręciłam w Żeglarską i wybierając skrót, wyszłam na wprost domku obrośniętego winobluszczem. Niestety, słońce miałam w twarz i zdjęcia nie wyszły tak jak chciałam. Za to na jednym, pewnie na otarcie łez, domek uśmiechnął się do mnie.


Kategoria Penelopa działa

Syropek babci Asi

  • Sprzęt mąż
  • Aktywność Taniec
Środa, 17 października 2018 | dodano: 17.10.2018

Tak się o tym ryneczku rozpisałam, że pomyślałam o marchewce. To przepyszne warzywo nie dość, że urozmaica naszą dietę, dostarcza witamin, to na dodatek ma właściwości lecznicze. Pomaga w oczyszczeniu dróg oddechowych z flegmy. Syrop z dodatkiem imbiru pomaga w przewlekłym kaszlu nie tylko dzieciom ale i dorosłym. A smakuje... jak bobofrut dla dorosłych.:)

Składniki

3 duże marchewki
korzeń imbiru ok. 5-6 cm
1 cytryna
miód 3-6 łyżek
Marchewka i imbir muszą być świeże, soczyste, a cytryna taka, z której da się wycisnąć dużo soku.

Przygotowanie
Obraną marchew kroję w talarki i gotuję w niewielkiej ilości wody. Ma się ugotować, ale nie na papkę. Imbir kroję wzdłuż. Obie połówki trę na tarce o drobnych oczkach w ten sposób, że na koniec zostaje tylko skórka. Skórkę oczywiście wyrzucam. Potem przeciskam przez sitko. Im świeższy imbir, tym więcej soku dla nas. Ugotowaną marchewkę miksuję. Dodaję sok z imbiru, sok z cytryny i miód. Jeśli mam miód w postaci stałej, dodaję do ciepłej pulpy marchewkowej, ma szansę szybko się rozpuścić. Nie gotujemy!

Cytrynę wyciskam na szklanym wyciskaczu. Miodu dodajcie tyle, ile lubicie. Moja rodzina uwielbia słodkie, więc miodu nie żałuję i cytryny też nie, czasami nawet daję dwie. Imbir piecze w dziób, dlatego można porcję syropu rozmieszać z wodą, ale tylko tę do podania. A dawkowanie? Hmm... tak lubimy ten syrop, że jemy łyżeczkę co godzinę. Najfajniejsze jest to, że pomaga! Serio. Jest przepyszny i szybko niesie ulgę w przeziębieniu. Jedna uwaga: syrop jest świetny dla maluchów, mimo piekącego smaku. Jednak z uwagi na miód, którego nie wolno dawać dzieciom poniżej pierwszego roku życia, syrop lepiej nada się dla dzieci w wieku przedszkolnym. Pełnoletni rowerzyści mogą leczyć się nim bez obaw.:)

Zdrówka i smacznego!


Kategoria Penelopa gotuje

Rynek

  • Aktywność Chodzenie
Wtorek, 16 października 2018 | dodano: 17.10.2018

Lubię robić zakupy na rynku. Lubię zapachy świeżych owoców i warzyw. Lubię wybierać najlepsze sztuki. No i mam blisko, tylko przejść przez ulicę.
Zrobiłam duże zakupy w sobotę. Część warzyw: ziemniaki, marchew, pietruszka, seler, brokuły, fasola szparagowa mamut i koperek wylądowały w zupie jarzynowej. Buraczki i brukselka uzupełniły drugie danie. Ziemniaki Bryza sprawdzają się idealnie jako pure. Por i węgierki wraz z jabłkiem, czosnkiem i natką zużyłam do surówki. Świeży szpinak posłużył mi dzisiaj jako nadzienie naleśników. Wspaniałe jabłuszka, twarde, soczyste i słodkie idealnie nadały się na placuszki z jabłkami. Nawet nie musiałam posypywać ich cukrem pudrem, tak były słodkie. Dzisiaj dokupiłam jabłek dla wnuczki, bo jutro wyżywam się jako babcia i znowu piekę placuszki. Kupiłam też przepyszne gruszki, te jemy na surowo. Istny cud natury! Marchewka, seler, korzeń i natka pietruszki poszły do ryby po grecku, papryka i szczypiorek do urozmaicenia kanapek. Pomidory musiały zaczekać na bazylię, niestety rynek jej nie zaoferował. Razem z mozzarellę powędrują do caprese. Z ziół kupiłam na rynku miętę. Na całym rynku tylko jeden pan ma odpowiednią. Duże liście, mięsiste, pachnące na odległość. Dwie takie gałązki spokojnie wystarczą na półtora litra napoju. Miętę oddałam Robertowi, niech próbuje samodzielnie zrobić cytronetę z miętą. Kupiłam też musztardę domowej roboty z dodatkiem kurkumy i chrzanu. Marcin jest jej fanem. Przyszła jesień, więc znowu jest dostępna. I tak jak w przypadku mięty, kupuję tylko u jednego, sprawdzonego sprzedawcy.
Przyszły czasy, w których warzywniaków jest jak na lekarstwo. W wielu spożywczakach można kupić nie pierwszej świeżości włoszczyznę, natomiast supermarkety oferują pełną gamę warzyw. Niestety, są jakieś takie papierowe, zimne, bez zapachu. Wyjątkiem jest chyba "Piotr i Paweł", ale tam niestety jest dość drogo. Dlatego korzystam z dobrodziejstwa zakupów na rynku, zwłaszcza, że tylko tutaj, wiem jaką odmianę ziemniaków, śliwek, wiśni czy czereśni ma w skrzynkach sprzedawca, ceny są przystępne, a jak za drogo, to można kupić na innym stoisku.



Kategoria Penelopa kupuje

Czy leci z nami pilot?

  • Sprzęt mąż
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 września 2018 | dodano: 28.09.2018

Zadzwonił budzik. Proszę, jeszcze chwilkę... chcę spać... Budzę się znowu, po 10 minutach dodatkowej drzemki. Rany boskie, przecież dzisiaj prowadzę Jagódkę do przedszkola! Rzucam przez ramię: kotku, budź się, nie zdążymy. Ty wychodzisz dzisiaj z psem, bo ja zaraz zmykam. Ostrożnie spuszczam nogi z wersalki, szybko nie da rady, bo kręgosłup się zbuntuje. O jasny gwint! Czuję, że stopy mam mokre. Rzut oka na podłogę. Marcin, filtr przecieka! Na podłodze rozgościła się wielka kałuża. Posłanie psa stało się ciężkie od wody. W ruch idzie mop, ręcznik a nawet moja koszula nocna. Nie myślę o bólu, trzeba szybko uprzątnąć ten potop. Ubieram się w biegu, w tym samym tempie robię mężowi śniadanie do pracy i pokonuję trasę do młodych. Kiedy wpadam z językiem na brodzie na trzecie piętro, mała jest jeszcze niegotowa. Spóźnione czekamy na tramwaj. Tłok. Ale jakaż miła niespodzianka, młode dziewczę podrywa się i ustępuje nam miejsca. Mała wierci się na kolanach i spogląda mi co chwilę w oczy. Uśmiecha się zalotnie. Obok staje starsza kobieta. Młodzieniec przede mną chwilę walczy z wygodą, wreszcie podnosi się i proponuje kobiecie fotelik. Uśmiech wdzięczności zamiera jej na ustach. Starszy pan o kulach skwapliwie wykorzystuje sytuację i zajmuje miejsce. Do następnego młodzieńca dociera, że wypadałoby wstać. Tym razem kobieta też nie siada, oddaje miejsce mężowi. Widać, że jest od niej dużo starszy. Stawia mu torbę na kolanach i jedzie obok. My wysiadamy. Po chwili Jagoda rzuca się do zbierania kasztanów. Mamy jeszcze kilka minut, nie protestuję.
Wracam do domu głodna jak stado wilków. Wrzucam coś na ruszt. Robię plan dnia. Może dzisiaj coś mi wyjdzie z tego planowania? Z problemami, ale jednak, załatwiam filtr wewnętrzny, tymczasowy. Widać, że poleżał trochę w piwnicy. Mam nadzieję, że uda się go uruchomić, ale z tym poczekam na mojego nadwornego akwarystę. Zamawiam kolejne części zapasowe. Uszczelka przyjdzie dzisiaj, lecz filtr jest niezaspokojony, przekonał nas o tym rano. Nie wykpicie się uszczelką - krzyczy. Dawać mi tu nowe rury i zawór. Wymagające bydlę - myślę i wybieram numer do sklepu zoologicznego. Pan jest bardzo uprzejmy i z wdziękiem informuje mnie, że w magazynie nie mają od wczoraj prądu, więc towar wyśle prawdopodobnie w poniedziałek. Chyba śnię! Na pocieszenie skreślam kilka załatwionych spraw z listy. Połowa jednak nadal tam kwitnie...
Wczorajsza wizyta w czytelni sądu nadal podnosi mi ciśnienie. Biegły z zakresu neurologii okazał się tak biegły, że wizyta u niego trwała pięć minut, z czego połowę czasu zajęło mi zdjęcie i ubranie butów oraz bluzki. Ale na papierze wygląda to tak, jakby badał mnie bitą godzinę. A do tego zdążył sprawdzić moją znajomość posługiwania się komputerem, bo napisał, że biegle się nim posługuję.
Jeśli to nie sen, to może właśnie oglądam komedię? Ba, może w niej gram? Ratunku, czy leci z nami pilot?!

rzeźba autorstwa Kamila Niewińskiego


Kategoria Penelopa działa

Tarte tatin

  • Sprzęt mąż
  • Aktywność Taniec
Czwartek, 27 września 2018 | dodano: 27.09.2018

Zła passa trwa nadal. Dzisiaj też kiepsko mi idzie. Dlatego napiszę o czymś, co mi wychodzi i wywołuje uśmiech na twarzy. Sezon na koper włoski jeszcze się nie zaczął, ale kiedy tylko wypatrzę go w Lidlu w dobrej jakości i cenie, zabiorę się za zrobienie tarty. Podstawowa zasada: używaj składników dobrej jakości. koper włoski jest przepyszny, pod warunkiem, że jest świeży. Zwiędły, stary, będzie przekleństwem kucharza. Świeży, soczysty, pachnący anyżem w połączeniu ze słodyczą karmelu i czerwonej cebuli, ogniem chili i wspaniałym smakiem parmezanu stanie się niezapomnianym doznaniem kulinarnym. Mój Sprzęt Podstawowy nie lubi anyżu, ale za tarte tatin dałby się... no właśnie, co dałbyś sobie zrobić?

Tarta z czerwoną cebulą i koprem włoskim

Składniki:
250 g ciasta francuskiego, 2 duże czerwone cebule (ja daję nawet trzy), 3-4 główki kopru włoskiego, 1 czerwona papryka chili, 100 ml oliwy z oliwek, 1 łyżka octu balsamicznego, 1 łyżeczka nasion kolendry, sól, pieprz, 60 g drobnego cukru + 3 łyżki wody, 2 łyżeczki świeżych listków tymianku, 50 g startego parmezanu.

Ciasto kupuję gotowe, trzymam w lodówce. Piekarnik rozgrzewam do ok. 200oC.
Obieram cebule i kroję w dość grube krążki. Usuwam zewnętrzne łupiny kopru i kroję każdą główkę na 6 części, wycinam zdrewniały rdzeń. Usuwam łodyżkę i nacinam chili wzdłuż, by wyciekający sok nadał warzywom aromatu. Do formy do pieczenia wkładam warzywa: na dnie płasko układam cebulę, na wierzch kładę koper i chili. Polewam oliwą i octem, dodaję rozgniecione nasiona kolendry, sól i pieprz. Piekę ok. 15-20 minut uważając, żeby nie przypiec cebuli. Warzywa muszę przejść wstępną obróbkę termiczną, ale nie mogą się rozgotować i rozpaść.
Na patelni (lub formie do tary) mieszam cukier z 3 łyżkami wody i szybko zagotowuję. Bez mieszania gotuję do złotego koloru. Gdybym robiła to w metalowej formie do tarty, pozostawiam na niej karmel, ale mam tylko prostokątną blaszkę, więc przelewam gorący karmel do niej. Na skarmelizowanym cukrze układam (dość ciasno) wyjęte z piekarnika warzywa. Najpierw cebula, potem koper włoski. Staram się ułożyć je tak, żeby wyszedł z tego jakiś wzór. Posypuję tymiankiem i parmezanem. Na koniec przykrywam ciastem francuskim, dociskając je dokładnie na brzegach. Nakłuwam ciasto widelcem lub nożem i piekę ok. 25-30 minut, aż będzie złote i dopieczone. Zostawiam w piekarniku na ok. 5 minut do ostygnięcia, a następnie wykładam "do góry nogami" na półmisek - stąd nazwa "tarta odwrócona".
Niezbędna jest surówka i wino. Ja robię surówkę z sałaty lodowej z odrobiną soli, pieprzu, soku z cytryny i oliwy. Czasem dodaję troszeczkę startej skórki z pomarańczy (aromat i smak jest wtedy o niebo lepszy). Wino raczej białe, bo to jarskie danie, ale my preferujemy wina czerwone, wytrawne, więc co kto woli, co komu w duszy gra.

Smacznego!





Kategoria Penelopa gotuje

Planowanie jest głupie, trudne, bez sensu

  • Sprzęt mąż
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 września 2018 | dodano: 26.09.2018

Zimno, mokro, paskudnie. Psa szkoda wyprowadzić, a mój Sprzęt Podstawowy na dworze. Brrrr... Jesień rozpanoszyła się na dobre, wdarła się gwałtownie, bez pardonu, wyjątkowo nieuprzejmie, wręcz bezczelnie. Zrobiło się szaro, smutno. Deszcz dzwoni w szyby a ja zębami.
Zaplanowałam dzisiaj dzwonienie nie tylko zębami. Najpierw telefon do mamy, bo tata ma operację. Potem do Urzędu do Spraw Kombatantów i do Kliniki Neurochirurgicznej. No i nadal nic nie wiem i jestem w czarnej dziurze. Mój zabieg w Klinice przesunięty na nie wiadomo kiedy, może na styczeń, więc jak tu załatwiać rehabilitację i dofinansowanie do sanatorium? Zaplanowałam sprzątanie, ale ból znalazł sobie świetne miejsce w moim barku. Nie ruszę ręką, a ręka w sprzątaniu potrzebna. Rano zdążyłam kupić parę rzeczy na obiad, ale nie mam sił na gotowanie. Plan zrobienia leczo spełzł na niczym. Dobrze, że mam zamrożoną bazę na spaghetti.To nie jest dzień na planowanie, ani na realizowanie planów. Może na aromatyczną, owocową herbatkę.
Mój Sprzęt Podstawowy napisał smsa: Dasz się zaprosić do kina? No jasne - odpisałam. Oddzwonił. To szybko kupuj bilety na Kler, bo rezerwacje się kończą - rzucił w słuchawkę. No pięknie! Ale z braku laku, chociaż ten nieplanowany wypad do kina udało mi się załatwić. Seans w sobotę, więc może dziś wieczorem w ramach relaksu obejrzymy coś na szklanym ekranie... co Ty na to?


Kategoria Penelopa czeka